fbpx

Best weekend, geraniums, and a promise

 

What an amazing weekend it has been!

I celebrated Mother’s Day and my birthday with three days of relaxation, family gatherings, cuddles, and gratitude for all the good things I experienced in the past year. I cannot recall a weekend like this (which probably means that I work too much).

We had guests, went to the movies (first time in a loooooong time) and there was even enough time to sit “outside” and enjoy a bit of sunshine, tea, and a book.

 

Najlepszy weekend, pelargonie i obietnica

 

Cóż to był za cudowny weekend! Najpierw Dzień Matki, potem moje urodziny, a do tego jeszcze niedziela! Wszystkie dni pełne odpoczynku, śmiechu, radości, leniuchowania i wdzięczności za wszystko to do dobre. Muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy ostanio udało mi się tak wypocząć! Chyba za dużo pracuję ;)

Byli cudowni goście, było kino, i nawet znalazła się chwila na książkę i herbatę na balkonie.

 

 

 

 

Speaking of our balcony, I have mentioned on multiple occasions that it’s not my favorite spot, HOWEVER, my beautiful geraniums make it much nicer! As a matter of fact, our guests who visited this weekend loved these blooms as well!

This year I went with peach/pink color and they look lovely. Last year’s geraniums were blooming until mid-October so I hope that these will be just as kind.

 

Skoro o balkonie mowa, już nie raz wspominałam, że to nie jest moje ulubione miejsce, jednak dzięki pelargoniom jestem w stanie się nim cieszyć. Powiem więcej – nawet weekendowi goście nie omieszkali pochwalić pięknych kwiatów.

W tym roku postawiłam na nowy kolor i jestem bardzo zadowolona. Zeszłoroczne pelargonie kwitły do października, więc mam nadzieję, że te będą równie hojne.

To idealne rośliny dla mnie. Nie wymagają specjalnej troski, kwitną w zasadzie non stop i występują w wielu odmianach i kolorach, więc zadowolą każdy gust. Nasze tegoroczne pelargonie pochodzą z lokalnego gospodarstwa i udało mi się kupić gotowe donice z kilkoma, już kwitnącymi sadzonkami, więc wyglądały pięknie od pierwszego dnia i nie było przy nich żadnej pracy.

Na balkon trafiły po “zimnej Zośce” czyli po 15. maja. Najważniejsze, żeby nie przemarzły. W tej chwili podlewamy je wodą z dodatkiem nawozu mającego wzmocnić kwitnienie. Z dnia na dzień otwierają się nowe pąki i jest ich tak dużo, że niedługo chyba przeniosę część tej radości do mieszkania.

 

 

 

Now, reminiscing last weekend I made a promise to myself to have more of these. To slow down and enjoy moment while it lasts. After all, isn’t that the meaning of life? We can have all the geraniums of the world, but if we don’t make time to actually take a brake and enjoy them, what’s the point?

 

Dziś, wspominając weekend obiecałam sobie, żeby częściej (i zupełnie bez okazji) robić sobie wolne. Żeby częściej cieszy się chwilą, bo przecież o to w życiu chodzi. Można mieć najpiękniej ukwiecony balkon i wszystkie pelargonie świata, jednak jeśli nie znajdziemy chwil, aby się nimi cieszyć, nie ma to większego znaczenia.

 

 

Copyright Kasia Rutkowiak | My Full House | any unauthorized use prohibited
Post “Best weekend, geraniums, and a promise” appeared first on My Full House

 

This blogpost was made with support from Pelargonium for Europe, as a part of EU campaign Europe in Bloom / Materiał powstał przy współpracy Pelargonium for Europe w ramach kampanii unijnej Europe in Bloom

Share:

1 Comment

  1. Karolina
    12/09/2022 / 2:25 PM

    Cześć, Kasiu!
    Po raz kolejny zachwycam się Twoimi pelargoniami! W żadnym z moich okolicznych sklepów ogrodniczych nie widziałam takiego koloru, więc skusiłam się na supertunie, ale nie jestem z nich zadowolona — w zasadzie kończy się sezon, więc mam już pełny ogląd sytuacji. W przyszłym roku chciałabym mieć podobne kwiaty do Twoich. Zdradzisz, gdzie je kupiłaś?

Leave a Reply

Your email address will not be published.